Nico's POW
Od jakiś kilku minut słuchamy jak mama Leo pyta tą dziewczynę o różne rzeczy, a ona ani razu nie odpowiedziała jej nic wprost. Nie dziwię się zresztą. Zacząłem się bawić palcami a Bianca obserwowała wszystko w milczeniu. Co chwilę na jej usta wpływał mały, ledwo widzialny uśmieszek. Nagle pani Waldez powiedziała coś, czego się nie spodziewałem. Nie wierzyłem własnym uszom. Może jednak się przesłyszałem...Spojrzałem w stronę Bianci, która zastygła w bezruchu, spoglądając na....Elektre, chyba tak się nazywała. Leo za to zakrzusił się wodą a Bianca słysząc to, rzuciła mu się na pomoc. Teraz byłem pewny, że mi się nie przesłyszało... Pani Waldez naprawdę sądzi, że Elektra jest matką Kim.
- A nawet jeśli, to co?-usłyszałem odpowieć Elektry.Spojrzałem na nią z wyrzutem, choć ... nie wiem czemu mnie to obchodziło.
- Jesteś matką dziesięcioletniego dziecka?! Przecież ty masz 15 lat!-wykrzyknął nagle Leo. Hm, ej właśnie, ludzie ona przecież nie mogła urodzić dziecka w wieku 5 lat! Ale Leo chyba tego nie kapnął...Oj, co za tuman. Spojrzałem w strone dziewczyny, chcąc wiedzieć co odpowie. Pewnie się wkurzy..
- Wyglądam pani na matkę?-wycharczała, Kate i przez chwilę zdawało mi się, że widzę w jej oczach żywe ognie...Przecież ona nie jest heroską, a nawet jeśli to tylko dzieci Hadesa i hefajstosa, tak potrafią...
- Nooo, jak tak patrzeć, że musiałabyś urodzić ją w wieku pięciu lat, tooo....-pierwszy raz w życiu widzę, żeby rodzicielka mojego kolegi tak się jąkała.
- Czy wyglądam pani na matkę?! Może od razu na dziwkę, hmm?-widać, że ten temat jest dla niej wrażliwy...Ciekawe czemu? Ej! Chwila! Przecież ja mam to wszystko i wszystkich w gdzieś! Przecież tego czanego Nico di Angelo nie obchodzi los śmiertelników! Ale jej jakoś nie...
- Przepraszam, nie miałam nic złego na myśli...Ja..
- Nie, to ja przepraszam, że musiała pani rozmawiać z...-nie dokończyła, pewnie nie chcąc kogoś zamordować. Wstała i zaczęła się kierować w stronę drzwi.
- Czy Kim doświadczyła kiedyś czegoś okropnego, nie licząc śmierci jej rodziców. Chodzi mi o to, czy została kiedyś nieodwracalnie skrzywdzona?-matka Waldez'a zadała ostatnie pytanie.
- Tak, prawie doświadczyła. Jednkaże zama próba była straszna.
- Co..Co to było?
- Prawie ją...Zgwałcono-w tej chwili poczułem straszny gniew i...żal. Przecież ona ma dopiero 10 lat! Może Elektra też kiedyś doświadczyła...gwałtu?.-I wyprzedzająć pani niedoszłe pytanie. Nie, mnie nigdy nie zgwałcono-Hm, czyli jednak nie.
Po tych słowach wyszła trzaskając drzwiami.
Kate's POW
Byłam cholernie wkurzona...Nie, nie wkurzona. Ja byłam wkurwiona! Musiałam uważać, żeby normalnie komuś nie przyp...przywalić i wgnieść mu mordę na drugą strone! Nie wiedząc czemu, najbierdziej zdenerwował mnie ten cały Nico! Patrzył się na mnie jak na jakieś...na jakieś...Ugh! Jeszcze czego! Jeszcze jakiś chłoptaś, ubierający się na czarno będzie mnie oceniał! Nawet nie wiem kiedy i jak pokonałam tą drogę, ale stałam właśnie przed drzwiami mojego pokoju, w którym pewnie czeka Kimmi. Cholera, nie mam ochoty z nią gadać.
-Hej Eli i jak....
- Bądź sobą.-powiedziałam tylko przerywając jej.
-Ale...Ale jak to?
-Głucha jesteś?!-wykrzyknęłam, ale się trochę uspokołam-Po prostu bądź sobą. Och, Kimiko, nie zadawaj głupich pytań tylko leć już bo się spóźnisz...Już.
Kim's POW
Eli jest na mnie zła...Dlaczego? Przecież nic jej nie powiedziałam, prawda? Nakrzyczała na mnie...Choć niepierwszy raz jej się to zdarza. Chciałam spytać się jej, o co chodzi i co jej się stało, ale wiem, że pogorszyłabym tylko sprawę. Ledwo utrzymując łzy pod powiekami, wyszłam z pokoju, ale kiedy tylko przekroczyłam próg, tama pękła, wypuszczając żywy potok z moich oczu. Mimo to ruszyłam biegiem w stronę sali rozpraw. Nie chciałam, by wysiłek jaki poświęciła Kate poszedł na marnę przez moją beksowatą naturę. Nie chciałam jej jeszcze bardziej zawieść, już i tak ją zawiodłam...Zawsze ją zawodze. Byłam już naprzeciwko wielkich drzwi, kiedy jeszcze większy potok wezbrał się w moich oczach. Nie mogłam powstrzymać jęków rozpaczy, wydobywających się bezwiednie z moich ust. Chciałam tam wejść, jednak nie w takim stanie. Wystarczy, że El uważa mnie za bekse.
-Kimmi?-usłyszałam cichy szept, a gdy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam, tych dwóch chłopaków, Leo i Nico.
- Kims? Co się stało? Wszystko ok?-spytał zmartwiony Leo. Nie chciałam, żeby zabaczył, że płaczę. Szybko starłam łzy i siłą woli kazałam im przestać płynąć.
-Jasne, że tak. Co miałoby niby być?-spytałam chcąc ukryć drżenie w głosie, ale chyba nie zabardzo mi to wyszło.
-Maleńka, przecież wiesz, że nic ci nie zrobię. Chce ci pomóc.-powiedział powoli zbliżając się do mnie.
-Przecież mówiłam, że wszystko okey.-powiedziałam zakrwywając twarz włosami.
-Och, daj już spokój, widzielśmy, że płaczesz.-powiedział z lekka zirytowany Waldez, po chwili jednka znów przybrał łagodny ton.-To Elektra, prawda? Co się stało? Zrobiła ci coś?
-Elektra nic mi nigdy nie zrobiła...Ja tylko...-znów zaczęły spływać mi łzy, których za żadne skarby nie mogłam powstrzymać.-Znów ją zawiodłam...Chce być silna, dla niej, jednak zawsze zawodzę. -Leo mnie przytulił.
-Powiedziała ci tak?-pokręciłam przecząco
-Nie, ale ja i tak wiem, że ją zawsze zawodzę. Ona nie lubi kiedy ja płaczę. Ona nigdy nie płacze. Zawsze choćby dostawała najbardziej, nigdy nie płacze. Wszyscy ją ciągle wyzywają, ale ona udaje, że nie zwraca na to uwagi...Ale ja wiem, że to ją boli, szczególnie, niektóre. Te, które wydawają się nam najbłahsze, bolą ją najbardziej...
Leo głaskał mnie powoli po włosach, a ja się uspokajałam. Kiedy w końcu uzyskałam chciany efekt, odkleiłam się od niego i poszłam w stronę drzwi.
Leo's POW
Elektra po osądzeniu ją matką wyszła trzaskając drzwiami. Cóż, mnie też trochę poniosło...Wydarłem się na nią. Czasami nie myślę. Przed wyjściem jednak powiedziała coś, co mną rzucało...Taka mała, bezbronna istotka. Ja naprawdę lubię dzieci, a ta Kimmi wydała mi się szczególnie urocza. Pomyśleć, że gdyby nie Elektra, życie tej małej istotki mogłoby się posypać, i nie dajcie bogowie, ''zNico'ować''. Poczułem nagle dziwne mrowienie na karku. Odwróciłem się w stronę Nico, a ten dał mi znać, żebm z nim wyszedł. Tak też zrobiłem.
-Co chcesz Nico?-spytałem patrząc na przyjaciela.
- Pamiętasz może co powiedziała nam twoja mama? I Bianca?-przytaknąłem
- A co to ma piernik do wiatraka?-Nico spojrzał na mnie ciężko.
- To, że obydwie uważają, że wtedy kiedy na sali była cała grupa druga, było czuć bardzo silnego herosa...Lub heroskę.
- Uważasz, że któreś z nich jest herosem?
- Nie któreś z nich, tylko Elektra. Mo...
- Może ona tego nie wie? Bo jak na razie nie wykorzystała żadnej z mocy.-przerwałem mu, ale kiedy rzucił mi złe spojrzenie, zamilkłem. Może i był moim przyjacielem, ale to wciąż był ten sam niebezpieczny król duchów, i ambasador Plutona...
- Ech, Leo, właśnie do tego zmierzałem. Ona NA PEWNO o tym nie wie...Jednak my też nie mamy pewności, że to ona. Oprócz silnej aury w sali, nic nie wskazuję na to, żeby mógł tu mieszkać jakiś heros, choć jest to bardzo możliwe, że mieszka ich tu więcej niż jeden półbóg. My po prostu wyczuliśmy bardzo, bardzo silnego i niezwykłego. Choć my nie jesteśmy na tyle czuli i może nie być tu ani jednego boskiego dziecka. -chwile mi zajęło przekumanie o co mu chodziło. On musi zawsze takie długie przemyślenia gadać. Rozmawialiśmy jeszcze. Nagle usłyszałem jak ktoś wbiega po schodach. To była Kimmi. Po jej policzkach spływały łzy a z gardła wychodził cichy szloch. Chyba nas nie zauważyła. Postanowiłem do niej zagadać i spytać o co chodzi. Kiedy nas zobaczyła, starła łzy i ukryła twarz pod zasłoną brązowych włosów. Hm, pewnie Elektra musiała ją nauczyć, chować swoję uczucia. Spytałem troskliwie co się stało. Odpowiedziała mi lekko drżącym głosem. Nagle do głowy przyszła mi straszna myśl. Czy to możliwe, żeby Elektra jej coś zrobiła? Nieee, na pewno nie. A może jednak...? Spytałem ją o to. Zaczęła jeszcze bardziej płakać i powiedziała,że Elektra nie ma nic z tym wspólnego, że to ona ją ciągle zawodzi. Przytuliłem ją i dałem czas by się uspokoiła. Kiedy przestała już płakać, wyplątała się z mych ramion i bez słowa odeszła w stronę sali. Spojrzałem na Nico, ale on tylko wzruszył ramionami. Nagle z sali wyszła Bianca, spojrzałem na jej twarz, jej oczy błyszczały.
-Ej, Leo, powiedziałeś Nico o naszych podejrzeniach?-spytała i nie czekając na odpowiedź mówiła dalej-Elektra właśnie wyszła, widziałam przez okno jak szła w stronę lasu...
-I uważasz, że powinniśmy pójść za nią i omówić kilka spraw.-bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
- Dokładnie, jeśli jednak chcemy za nią nadążyć musimy już iść...
-Hola, hola, spokojnie. Przecież nie mamy pewności, że jest heroską, poza tym pójdziemy za nią i co? Powiemy, że greccy bogowie istnieją a ona jest dzieckiem jednego z nich?-spytał jak zwykle spokojnie i logicznie Nico. Wzruszyłem ramionami. O tym nie pomyślałem.-Ona nie wygląda mi na osobę, które wierzy w takie rzeczy pierwszym lepszym napotkanym osobom.
-Masz rację, bracie, jednakże uważam, iż powinniśmy za nią pójść i trochę...pogadać?-powiedziała Bianca, której zapał już trochę zelżał.
-Pogadać? Niby o czym ty chcesz z NIĄ pogadać? Ona nie jest raczej osobą, która chce z kimkolwiek pogadać.-powiedział chłodno czarnooki
-Posłuchaj, to że spędziłeś z nią kilka chwil, w których nie była zbyt miła, nieoznacza, że jest taka zawsze i naprawdę.-odpowiedziała zadziornie
-Nie, to ty posłuchaj. Nie w każdym człowieku można znaleźć dobro, nie znasz się na ludziach Bianca, nie wszyscy są tacy idealni jak ty.-odpowiedział gniewnie.
- Tak?! To, że nikt nie lubi ciebie, nie oznacza, że...
Oho, chyba muszę to przerwać-pomyślałem. Takie rodzeńskie sprzeczki nigdy się nie kończą dobrze, szczególnie rodzeństwa di Angelo.
-Dobra ludzie, nie zaczynajcie znów, mamy robotę do zrobienia. Ty Bianca potraktuj ją jako chęć poznania nowej osoby a ty Nico, jako robotę godną herosa, to tak jakbyś musiał ujarzmiać hydrę, czy co tam chcesz...
Chłopak prychnął. _ Niech ci będzie, Valdez.-powiedział i ruszył w dół schodów.
- - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - -- - - -- - - - - -
I jak? Co o nim myślicie?
Wiem, że jest strasznie krótki i ma bardzo dużo błędów, ale wstawiam go przez telefon, gdyż nie mogę się zalogować przez internet.. Rozdział 4 jest prawie gotowy. Myślałam nad tym, żeby uśmiercić Biance (tak, że niby była już nieżywa dawno) ale pomyślałam, że pozwolę jej żyć :)
I jeszcze jedno, czytałby ktoś coś w stylu Percico? Jeśli tak, to wolicie Percico czy Solangelo?
Pozdrawiam was, herosi (:
Lady Darkness
Jak zwykle cudo :* Czekam na kolejny rozdział . Życzę weny :) Ja wolę Percico ;)
OdpowiedzUsuń